Pijany rozbił auto na drzewie i błąkał się po wsi
|
|
|
Skasowane auto zauważył kierowca, który jechał od Kałęczyn do Wiśniowa Ełckiego w woj. warmińsko-mazurskim. W zniszczonym daewoo nikogo nie było.
Mężczyzna postanowił wezwać policję. W tym czasie na policję zadzwonił też mieszkaniec wsi, informujący o tym, że do jego domu zapukał kompletnie pijany, zakrwawiony mężczyzna, który twierdził, że miał wypadek. O sprawie informuje "Gazeta Współczesna".
- Jan L. z widocznymi obrażeniami ciała powiedział mieszkańcowi Kałęczyn, że miał wypadek i potrzebuje pomocy. Nie wiemy, jak ze złamaną kostką przeszedł te kilkaset metrów. Mieszkaniec Kałęczyn szybko wezwał pogotowie i policję - wyjaśnia Monika Bekulard, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Ełku.
Okazało się, że pokiereszowany mężczyzna, który prosił o pomoc to kierowca porzuconego między Kałęczynami a Wiśniowem Ełckim daewoo. Jak ustalili policjanci, 46-letni Jan L. miał ok. 2 promili alkoholu w organizmie, gdy prowadził auto.
- Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, na łuku drogi uderzył w drzewo - dodaje rzecznik Monika Bekulard. - Jan L. ze złamaną nogą, wstrząśnieniem mózgu został odwieziony karetką do szpitala. Grozi mu do 2 lat więzienia i utrata prawa jazdy na 10 lat.
|