Komu oddać auto pijanego kierowcy?
|
|
|
Do prokuratur w całym kraju trafiły właśnie wytyczne ministra sprawiedliwości, jak postępować w sprawach przeciwko pijanym kierowcom, którzy mieli powyżej jednego promila alkoholu w organizmie. Punktów jest siedem. Sporo kontrowersji budzi trzeci z nich, który mówi, że "zabezpieczone pojazdy na poczet grożących kar majątkowych powinny być w pierwszej kolejności oddane osobie godnej zaufania w celu ograniczenia kosztów postępowania". Prokuratorzy przyznają, że mają nie lada problem, bo ministerstwo nie precyzuje, kim jest osoba godna zaufania. Nigdzie bowiem nie ma definicji tego pojęcia, a śledczy mają o tym zdecydować sami. - Czy ma być to ksiądz, a może sołtys wsi lub prezes jakiegoś stowarzyszenia? - zastanawia się Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy. Prokuratorzy z chęcią by auto przekazywali współmałżonkowi, ale nie ma gwarancji, że żona nie da za chwilę kluczyków mężowi. - No, ale pijanemu kierowcy jest zatrzymywane prawo jazdy i dowód rejestracyjny, więc teoretycznie nie powinien ponownie wsiadać za kierownicę - twierdzą prokuratorzy. To tylko teoria. - Nie jest tajemnicą, że wiele osób prowadzi auta po odebraniu prawa jazdy - mówią rzeszowscy policjanci. Osoba godna zaufania nie poniesie żadnej odpowiedzialności, jeżeli zostanie jej skradziony samochód. Odpowiedzialność ta spoczywa na organie, który taką osobę wyznaczył. - To jest kłopotliwy podarunek. Przecież trzeba mieć w miarę duży parking na swojej posesji, żeby auto odpowiednio zabezpieczyć - uważa prokurator Żak. - Osobę godną zaufania może wskazać także sam pijany kierowca. Ale ideą wytycznych jest, aby kierowca nie miał dostępu do samochodu. Jeżeli wyznaczy więc kogoś z rodziny, to zawsze istnieje pokusa ponownego siadania za kierownicą - dodaje. Prokuratorzy uważają, że chętnych na przetrzymanie pojazdu będzie niewielu. Szczególnie takich, którym przyjdzie "zaopiekować" się np. mercedesem wartym kilkaset tysięcy złotych. - To jest za duża odpowiedzialność - twierdzą policjanci. Elżbieta Kosior, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, nie potrafi wyjaśnić definicji osoby godnej zaufania. - Taka osoba musi się zobowiązać do tego, że nikomu nie sprzeda auta i nie zostanie ono uszkodzone. Czas pokaże, jak te wytyczne będą realizowane w praktyce - mówi rzecznik Kosior. Ministerialnych wytycznych broni Robert Bińczak, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości, ale również i on nie jest w stanie powiedzieć, kto ma być osobą godną zaufania. - To nie jest żaden kaprys ministra - przekonuje. - Prokuratorzy i policjanci wspólnie mają ustalić, na jakich zasadach osoby te będą wybierane. Nasza ingerencja nie sięga już tak daleko - twierdzi Bińczak, zapewniając, że instytucja osoby godnej zaufania w polskim kodeksie postępowania karnego funkcjonuje od dawna i jest także powszechna w krajach europejskich. - To, że u nas istnieje, nie oznacza, że jest wykorzystywana. Minister Ziobro chce o tym prokuratorom przypomnieć - powiedział rzecznik resortu. Ale prokuratorom nie tylko ta wytyczna spędza sen z powiek. Minister Ziobro chce także, by dla pijanych kierowców śledczy żądali także dotkliwych grzywien i przepadku samochodu. Maksymalnie grzywna może wynieść nawet 720 tys. zł! - Wyobraża sobie pan konfiskatę samochodu wartego kilkaset tysięcy złotych za jazdę po pijanemu? Bo ja nie. Przestępstwo jest niewspółmierne do wartości samochodu - uważa jeden z krakowskich prokuratorów. - Mam spore wątpliwości, po co wprowadza się te wytyczne - dodaje Andrzej Almert, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie. Oprócz przekazywania samochodów osobom godnym zaufania oraz żądania wysokich grzywien dla pijanych kierowców i bezwzględnego wnioskowania o przepadek aut, Zbigniew Ziobro od prokuratorów oczekuje, że będą wnioskować do sądu o podanie nazwiska skazanego pijanego kierowcy do publicznej wiadomości. Ci, którzy popełnią to samo przestępstwo po raz drugi, muszą się liczyć z zamieszczeniem zdjęcia w prasie.
|