Policjant ze słabą głową i pamięcią. Za to z wyrokiem
|
|
|
Więzienie w zawieszeniu, grzywna i zakaz prowadzenia pojazdów - to wyrok dla policjanta z Moniek, który po pijanemu jeździł samochodem. Tłumaczył się w śledztwie, że były jego imieniny, a poza tym był tak nietrzeźwy, że nic nie pamięta
Dlatego szczegóły zajścia ustalali jego koledzy ze służby. W końcu lutego dyżurny policji w Mońkach dostał telefoniczne zgłoszenie o tym, że kierowca poloneza staranował bramę wjazdową na jednej z posesji w miejscowości Jasionóweczka. Na miejsce od razu został wysłany patrol. Ale kiedy mundurowi znaleźli uszkodzony płot, nie było tam żadnego auta. Za to kilkadziesiąt metrów dalej dostrzegli traktor, który holował rozbitego poloneza. W aucie na fotelu pasażera siedział ich kolega po fachu Mirosław W. Był kompletnie pijany. Po pięciu godzinach od zdarzenia zmierzono u niego 1,2 promila alkoholu we krwi.
W trakcie śledztwa mężczyzna nie przyznał się do tego, że kierował samochodem. Tłumaczył, że miał to zrobić jakiś jego znajomy, którego on nie pamięta. Feralnego dnia Mirosław W. miał imieniny. Pod sklepem spotkał kolegów i postanowił się z nimi napić. Najpierw były dwa wina, potem dwie flaszki wódki. Co było potem policjant już nie pamiętał.
W czwartek sprawą zajął się białostocki sąd rejonowy. Mirosław W. - już jako policyjny emeryt - przyznał się do winy. Stwierdził tylko, że ma przebłyski z tego co się wtedy wydarzyło. Pamięta tylko jak wjeżdżał na skarpę śniegu, a potem zasnął.
Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze: 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata, tysiąc złotych grzywny i zabranie prawa jazdy na dwa lata. Jak w uzasadnieniu wyroku stwierdziła sędzia Dorota Sosna wyrok w zawieszeniu nie oznacza, że kary nie ma. Jeżeli skazany w tym okresie popełni jakiekolwiek przestępstwo, odroczona kara może zostać wprowadzona w życie.
|