Wystarczy woń alkoholu, żeby stracić prawo jazdy
|
|
|
Jeśli policjant poczuje od kierowcy woń alkoholu, może natychmiast zabrać prawo jazdy. Kierowcy nie pomoże już odmowa dmuchania w alkomat.
Drogówka korzysta z prawa, które daje jej nowelizacja ustawy o ruchu drogowym. Boleśnie przekonał się o tym Adam O. ze Zduńskiej Woli, który oplem staranował mercedesa. Przejeżdżał przez Boczki w woj. łódzkim. Policjanci z drogówki uznali, że to z jego winy doszło do stłuczki. Zażądali, żeby dmuchał w alkomat. Mężczyzna odmówił, ale stwierdził, że chętnie podda się badaniu krwi. Liczył, że w ten sposób uniknie zatrzymania dokumentów. Był bardzo zaskoczony, gdy policjanci jednak zabrali mu prawo jazdy.
Niestety dla niego, postąpili słusznie. Nowe prawo o ruchu drogowym daje policji do ręki oręż w walce z pijanymi kierowcami. Dzięki niemu, tak jak w USA, drogówka natychmiast może eliminować ich z ruchu.
Stary przepis pozwalał zatrzymać dokumenty dopiero po stwierdzeniu, że kierowca był nietrzeźwy. Musiał być niezbity wynik badania.
Jeśli nie było dowodu, nie można było prawa jazdy zatrzymać - tłumaczy Kucharski. Kierowca mógł dokument zachować i jeździć samochodem do czasu, aż laboratorium potwierdziło obecność alkoholu w organizmie. Co więcej, informacja o zatrzymaniu uprawnień nie trafiała do wydziału komunikacji, więc sprytny kierowca mógł wyrobić sobie wtórnik prawa jazdy i bez przeszkód prowadzić. Teraz się to skończyło.
W USA kierowcy wykonują test linii
W Stanach Zjednoczonych kierowcy, którzy są po kielichu, muszą pokazać, że chodzą prosto. Jest to tzw. test linii. Policjant prosi kierowcę, żeby przeszedł osiem metrów wzdłuż krawędzi jezdni.
|