Gwiazda brzeskiej koszykówki złapana pijana za kierownicą
|
|
|
Amerykańska skrzydłowa Odry Brzeg Keila Beachem została zatrzymana przez policję w Opolu. Koszykarka dobrowolnie poddała się karze, a w czwartek zarząd klubu zdecyduje, czy wciąż będzie grała w brzeskiej drużynie
O godzinie 3 w sobotę do rutynowej kontroli na ul. Książąt Opolskich zatrzymany został ford ka, którym koszykarka jechała. 27-letnią Beachem była pijana. Miała 1,5 promila alkoholu. - Kobieta została zatrzymana. W sobotę, gdy doszła do siebie, została przesłuchana. Chciała dobrowolnie poddać się karze. Zaproponowała dla siebie sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, rok zakazu prowadzenia pojazdów oraz tysiąc złotych grzywny - mówi nadkom. Jarosław Dryszcz z biura prasowego komendy wojewodzkiej.
Prokurator przystał na tę propozycję, dodając jednak, że Amerykanka musi zapłacić jeszcze tysiąc złotych na cel społeczny. W tym przypadku na fundusz pomocy ofiarom wypadków drogowych. Teraz prokuratura sporządzi akt oskarżenia, a sprawę rozpatrzy Sąd Rejonowy w Opolu. Jednak jeśli żadna ze stron nie zmieni zdania, czyli koszykarka się nie wycofa, a prokurator nie zażąda surowszej kary, sprawa sądowa będzie tylko formalnością.
O całej sprawie prezes Odry Brzeg Bolesław Garnczarczyk dowiedział się w nocy z piątku na sobotę. Zadzwonił do niego trener drużyny Jarosław Zyskowski. Okazało się, że po bardzo słabym meczu przegranym przez Odrę koszykarka wraz z koleżanką [niezawodniczką - przyp. red.] pojechały do nocnego klubu w Opolu i tam piły alkohol. - Takie zachowanie jest niedopuszczalne u sportowców, a Beachem zabrania tego kontrakt. Sprawdziliśmy też polskie zawodniczki. Były w domach - mówi prezes Garncarczyk.
Forda ka, którym jechała Beachem, otrzymała z klubu. Kontrakt gwarantuje jej zapewnienie dojazdu na treningi. W sobotę prezes Odry odebrał forda z policyjnego parkingu. - Potem osobiście pojechałem po Keilę na komisariat. Trzeba przyznać, że pierońsko nabroiła, ale jakich by złych rzeczy nie zrobiła, nie mogłem pozostawić jej samej na policji w Opolu. Musiałem jej pomóc - opowiada Garnczarczyk. Przyznaje, że koszykarka była bardzo skruszona. - Przepraszała mnie oraz klub. Twierdziła, że w Stanach obowiązują mniej rygorystyczne przepisy i że menedżerka nie poinformowała jej o tym jak, jest w Polsce. Ale to w żaden sposób naszej zawodniczki nie tłumaczy. Myślę, że będzie miała również ostrą rozmowę ze swoją menedżerką - ocenia prezes. Musiał zapłacić kaucję za swoją zawodniczkę, a także koszty policyjnego parkingu. Ile? Tego nie chce zdradzić. - Wyłożyłem własne pieniądze, ale zostaną potrącone z wynagrodzenia koszykarki - zaznacza.
Na stronach internetowych KS Odra Brzeg zamieszczono komunikat o tym, że zarząd klubu zbierze się w czwartek i podejmie decyzję w sprawie złamania regulaminu i niesportowego zachowania zawodniczki. - Zobaczymy, czym to się skończy. Na pewno będzie kara finansowa i dyscyplinarna, ale może nie odeślemy jej do Stanów. W każdym razie musimy z decyzją zaczekać do czwartku - wyjaśniał prezes.
Był wyraźnie zmęczony weekendem. - To był koszmarny tydzień - przyznaje. Kłopoty zaczęły się już w poniedziałek, gdy badania innej amerykańskiej koszykarki Whitney Tossie wykazały chorobę nowotworową. Klub zaproponował jej sfinansowanie leczenia w Polsce. - Nasi lekarze przekonywali, że mamy tu fachową opiekę. Jednak ona chciała wracać do domu. W sobotę o szóstej rano wyleciała do Stanów - opowiada prezes. Przyznaje, że bez względu na decyzje dotyczące Beachem klub potrzebuje dwóch nowych zawodniczek. - Właśnie trwają negocjacje. W najbliższym tygodniu powinniśmy wiedzieć, jakie są szanse na ściągnięcie dwóch nowych dziewczyn do klubu - mówi.
|