Syn szefa "S" zatrzymał rajd pijanego kierowcy
|
|
|
Marcinowi i Piotrowi Dudzie nie zależało na rozgłaszaniu tej sprawy. - Ale mi na tym zależało - mówi portalowi tvn24.pl rzecznik "Solidarności" Wojciech Gumułka. - Szef zawsze tak wychowywał dzieci, żeby w takich sytuacjach reagowały. No i syn zareagował - podkreśla Gomułka dodając, że Marcin Duda poszedł w ślady ojca, który był komandosem.
Zależało też gliwickim policjantom. - Wiemy, że jest on cichym bohaterem, nie chciał się ujawniać. Ale staramy się go nakłonić do ujawnienia twarzy - mówi podkomisarz Marek Słomski, oficer prasowy KMP w Gliwicach. - Komendant policji w Gliwicach postanowił uhonorować tego żołnierza - podkreślił Słomski.
A co syn dostanie od swojego ojca? - Pewnie ojcowskie słowa uznania wystarczą - mówi Gomułka.
Zatrzymanie obywatelskie miało miejsce w wyborczą niedzielę w Gliwicach. Około godz. 21 jadący ulicą Bohaterów Getta Warszawskiego funkcjonariusz Żandarmerii Wojskowej zauważył jadące zygzakiem BMW.
25-latek - dziś już wiemy, że to był Marin Duda - choć nie był na służbie, ruszył za pojazdem i na jednym ze skrzyżowań zajechał mu drogę. Obezwładnił kierowcę i zadzwonił po policję, co zarejestrował miejski monitoring.
|