Pijany kierowca omal nie spłonął w aucie
|
|
|
Samochód palił się na 221 kilometrze autostrady, w rejonie węzła w Prądach. Pijanego mężczyznę uratował uczestnik wypadku i przypadkowy kierowca.
Do wypadku doszło w nocy z wtorku na środę (6/7 stycznia). Nietrzeźwy 35-latek za kierownicą nissana jechał w kierunku Katowic. W okolicach Prądów uderzył w tył jadącego przed nim volkswagena transportera. Dostawczy vw wpadł w poślizg, jednak jego kierowcy udało się opanować auto i bezpiecznie zatrzymać.
Osobowy nissan stanął w poprzek autostrady. Auto zaczęło się palić. Mężczyznę, który siedział w środku wyciągnął kierowca busa i świadek wypadku. Mimo prób nie udało im się opanować ognia. Z pożarem poradzili sobie dopiero strażacy, którzy przyjechali na miejsce. Auto doszczętnie spłonęło. Jak mówią strażacy nadaje się tylko do kasacji.
Kierowca nissana został ranny. Trafił do szpitala. Tam okazało się, że mężczyzna był pijany. W wydychanym powietrzu miał ponad 1,5 promila alkoholu.
Autostrada przez blisko dwie godziny była zablokowana.
|