Najpierw razem wypili, potem go przejechał
|
|
|
Trzech lat więzienia domaga się w sądzie prokurator dla 26-letniego Marcina G. za spowodowanie po pijanemu wypadku ze skutkiem śmiertelnym - zabił kolegę, z którym wcześniej razem pił.
Mężczyźni w czerwcu ub.r. piwem gasili pragnienie na stacji paliw w podtoruńskich Łysomicach po wyczerpującej naprawie quada Piotra R. Następnie ten ostatni wsiadł bez kasku na swój wehikuł, zabrał jeszcze pasażera i ruszył do domu, a Marcin G. powędrował do stojącego obok volkswagena golfa i podążył jego śladem. W takim szyku ujechali jednak tylko kilkaset metrów, do krzyżówki ul. Lipowej z Jesionową. Tam 26-latek, który miał w organizmie 1,3 promila najechał na tył hamującego czterokołowca i go wywrócił. Piotr R. upadając na asfalt doznał ciężkiego urazu głowy i w jego wyniku zmarł w szpitalu. Jego pasażerowi nic poważnego się nie stało, bo miał kask.
Biegły ustalił, że całkowitą winę za wypadek ponosi Marcin G., choć badanie krwi Piotra R. wskazało, że miał 1,8 promila. Jego zdaniem, ten pierwszy nie zachował ostrożności na drodze i przekroczył dopuszczalną prędkość. W miejscu, gdzie obowiązywała "pięćdziesiątka", jechał 78 km na godz. Mężczyzna przyznał się do winy. Wyrok w sierpniu.
|