Jeździmy na pamięć
|
|
Strony: [1] |
|
Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka. Coś w tym jest. Pewne nawyki tak wchodzą nam w krew, że trudno wyobrazić sobie bez nich normalne funkcjonowanie. Dotyczy to także prowadzenia samochodu.
Na pewno każdy z nas ma jakąś trasę, którą pokonuje codziennie i opanował ją do perfekcji. Ma to swoje zalety - pozwala na szybkie i sprawne przejechanie danego odcinka. Jednak znacznie istotniejsze, z punktu widzenia bezpieczeństwa na drodze, jest podkreślenie zagrożeń, które takie przyzwyczajenie za sobą pociąga. Jeżdżąc "na pamięć" tracimy czujność, a ta za kierownicą powinna być zawsze bardzo wysoka.
Jakiś czas temu w Niemczech zostały przeprowadzone badania mające na celu określenie aktywności mózgu u kierowców podczas prowadzenia samochodu. Wykazały one jednoznacznie, że mózg jest bardziej aktywny, kiedy musi radzić sobie z pokonywaniem słabo znanej drogi. W miarę poznawania trasy, aktywność ta spadała. Rutyna w znacznym stopniu przyczynia się więc do zwiększenia prawdopodobieństwa wypadku.
O tym, że czujności nigdy za mało niejednokrotnie można przekonać się przemierzając ulice naszych polskich miast. Ilość remontów dróg i związanych z tym objazdów jest naprawdę znaczna, dlatego na pewno każdemu choć raz zdarzyło się "zagalopować" i wjechać z rozpędu w zamkniętą na czas remontu ulicę. Pół biedy, jeśli stracimy tylko kilkanaście minut na powrót na właściwą trasę bądź odnalezienie objazdu. Konsekwencje mogą być o wiele bardziej poważne, kiedy zmianie ulega organizacja ruchu.
Przegapienie znaku informującego o zmianie w przebiegu drogi z pierwszeństwem przejazdu może okazać się bardzo dotkliwe w skutkach. W takim przypadku może dojść nawet do poważnej kolizji, a tłumaczenie, że "ja tutaj zawsze miałem pierwszeństwo" na niewiele się zda.Zdaję sobie sprawę, że czasem rutyna w połączeniu ze zmęczeniem biorą nad nami górę. Postarajmy się jednak zwracać uwagę na znaki. Na pewno pozwoli nam to zaoszczędzić czas i przede wszystkim, uniknąć groźnych sytuacji.
|