Odpowie za śmiertelny wypadek, choć nie zabił
|
|
|
Piotr K. po pijanemu uderzył swoim polonezem z słup. Jego pasażerka cudem przeżyła. Prokuratura mężczyznę chce oskarżyć jako sprawcę wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
30-letni Piotr K. w końcu maja zeszłego roku jechał swoim polonezem po ul. Zwierzynieckiej w Białymstoku. Na prostym odcinku drogi, z nieznanych do tej pory powodów, nagle skręcił na pobocze i rozbił wóz na latarni ulicznej. Kierowcy nie stało się nic poważnego, ale pasażerka w stanie ciężkim i nieprzytomna trafiła do szpitala.
Miała poważny uraz głowy, połamane żebra, uszkodzone płuca i rozległe obrażenia wewnętrzne. Lekarze uznali, że te wszystkie obrażenia groziły dziewczynie śmiercią (taka opinia wystarczy prokuraturze do postawienia zarzutu z paragrafu: spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym).
Po wypadku okazało się, że mężczyzna był kompletnie pijany, miał 1,7 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Białystok Południe. Oskarżyła mężczyznę o spowodowanie wypadku drogowego po pijanemu, a także o spowodowanie ciężkich obrażeń ciała u pasażerki, które groziły jej śmiercią.
Piotr K. do winy się nie przyznał. Co więcej, stwierdził, że to nie on kierował polonezem w chwili wypadku. W jego wersji wydarzeń, on siedział na tylnej kanapie, a za kierownicą usiadł tajemniczy mężczyzna. Śledczy taki przebieg wypadków uznali za niewiarygodny. Tym bardziej, że 30-latek był już karany za jazdę samochodem po pijanemu.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił już do białostockiego sadu rejonowego. Piotrowi K. grozi do 12 lat więziena.
|