Mój syn był pijany, ale nie musiał zginąć
|
|
|
Tak twierdzi matka Przemysława B., postrzelonego przez policjanta, który prowadził za nim samochodowy pościg. Kobieta skierowała akt oskarżenia przeciwko funkcjonariuszowi, który oddał śmiertelny strzał.
Wcześniej prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa w postępowaniu policjanta Dariusza D. i umorzyła postępowanie. Olsztyński sąd uchylił jednak tę decyzję, sugerując, że sprawę powinna zbadać prokuratura spoza Olsztyna. Ostatecznie oskarżycielem została matka zastrzelonego kierowcy. To tryb tzw. skargi subsydiarnej, która pozwala pokrzywdzonemu wnieść akt oskarżenia w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego, gdy nie chce tego zrobić prokurator. Matka szuka odpowiedzi na pytanie, czemu czterech policjantów uczestniczących w pościgu bezpośrednio po nim intensywnie kontaktowało się telefonicznie między sobą - z billingu wynika, że doszło do przeszło 100 połączeń. - To może świadczyć o tym, że była ustalana wersja wydarzeń - mówi mecenas Wojciech Wrzecionkowski, który przygotował akt oskarżenia.
Proces toczy się przed olsztyńskim sądem okręgowym. Dariuszowi D. za przekroczenie uprawnień, co doprowadziło do śmierci człowieka, grozi do 12 lat więzienia. Wczoraj zeznawało troje policjantów, którzy także uczestniczyli w pościgu. Opowiadali, jak w listopadowy wieczór 2006 r. ruszyli za fordem escortem, który brawurowo jeździł po Jarotach. Dwoje funkcjonariuszy w cywilnych ubraniach i w nieoznakowanym polonezie próbowało zatrzymać kierowcę, który nie reagował ani na świetlne sygnały, ani na policyjną syrenę. Rozpoczął się pościg osiedlowymi uliczkami. Wkrótce do poloneza dołączył drugi, też nieoznakowany, samochód policyjny. - Uciekający kierowca jechał szybko, nie zwracając uwagi na innych uczestników ruchu - tłumaczyła sądowi policjantka Beata Ch. - Wyjechaliśmy z Olsztyna w kierunku na Butryny. Kierowca forda jechał slalomem, ścinał zakręty.
Ścigany samochód zwolnił za skrzyżowaniem z drogą na Bartąg. Policjanci myśleli, że kierowca chce się zatrzymać, ale ten zaczął cofać i dwa razy uderzył w policyjnego poloneza, który zajechał mu drogę. Gdy funkcjonariusze wysiedli, kierowca auta próbował ich przejechać. Dariusz D. oddał trzy strzały w koła odjeżdżającego forda, samochód ujechał jeszcze kilkaset metrów i uderzył w drzewo. Okazało się, że kula rykoszetem raniła Przemysława B. w głowę. Kilka tygodni później mężczyzna zmarł. Badania stwierdziły, że w czasie zajścia miał we krwi 2,84 promila alkoholu.
|