Katowicki adwokat jechał po pijanemu
|
|
|
Policja zatrzymała mecenasa Janusza Z., obrońcę najgroźniejszego śląskiego złodzieja samochodów. Adwokat nie chciał dmuchać w alkomat. Badanie krwi wykazało, że miał 1,8 promila alkoholu.
Patrol drogówki namierzył mecenasa Janusza Z., jednego z najbardziej znanych katowickich adwokatów, w rejonie ulicy Brackiej. Zlekceważył znaki drogowe i skręcił w ulicę jednokierunkową. Został zatrzymany do kontroli. Policjanci postanowili sprawdzić, czy jest trzeźwy. - Mecenas odmówił jednak dmuchania w alkomat. Stwierdził, że źle się czuje. Nasi ludzie odwieźli go do szpitala - mówi nadkomisarz Magdalena Szymańska-Mizera, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
W szpitalu mecenas Z. został przebadany, a lekarze uznali, że prokuratura może go przesłuchać. - Przedstawiliśmy mu zarzut jazdy po pijanemu. Badanie krwi wykazało bowiem, że miał 1,8 promila alkoholu - mówi katowicka prokurator Ewa Świercz-Dydak. Śledczy próbowali też zabrać adwokatowi samochód, który prowadził. Okazało się to jednak niemożliwe. - Wóz jest leasingowany - wyjaśnia Świercz-Dydak.
Mecenas wyszedł na wolność po wpłaceniu 5 tys. zł kaucji. Należy do czołówki katowickich adwokatów. Broni m.in. Henryka M., śląskiego barona paliwowego, oraz Tomasza D., najgroźniejszego śląskiego złodzieja samochodów.
Mecenas Z. nie chciał się wypowiadać na temat zatrzymania go przez policję. Za jazdę pod wpływem alkoholu grozi mu kara dwóch lat więzienia.
|