Dramatyczny pościg za pijanym kierowcą
|
|
|
Wiózł sześcioro pasażerów, w tym dwójkę małych dzieci. Nie miał prawa jazdy. Przez 10 km uciekał przed policją. A to wcale nie wszystkie dokonania 34-letniego rolnika spod Zakroczymia
Dzisiejsze przedpołudnie mężczyzna spędził w nowodworskiej prokuraturze. - Przyznał się do zarzutów i zgodził na dobrowolne poddanie karze - mówi prok. Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Niespełna dobę wcześniej Artur S. był w bardziej bojowym nastroju. Patrol policji wypatrzył go na drodze nr 62, która prowadzi do Płocka. Oskarżony kierował polonezem. Obok niego siedział jeszcze jeden mężczyzna, a na tylnej kanapie trzy kobiety (samochód był własnością jednej z nich). Zaś na ich kolanach dwójka małych dzieci. Jak się później okazało, dwumiesięczny chłopczyk i czteroletnia dziewczynka. - Oczywiście niezapięte w fotelikach. Bo nawet gdyby były, to przy tej liczbie pasażerów nie byłoby ich gdzie wcisnąć - mówią policjanci.
Patrol zatrzymał auto do kontroli, ale kierowca na widok radiowozu tylko przyspieszył. Najpierw gnał szosą płocką, później skręcił w boczne drogi. Miał nadzieję, że uda mu się zgubić pościg w lesie. Wreszcie zatrzymał się, wyskoczył z samochodu i puścił biegiem między drzewami.
- Uciekał przez ok. 10 km. Udało się go ująć niedaleko miejscowości Gostolin w powiecie płońskim - relacjonuje mł. asp. Iwona Jurkiewicz z policji w Nowym Dworze Maz. - Podczas zatrzymania mężczyzna był agresywny. Groził, że zwolni policjantów z pracy. Niektóre z wyrażeń, których używał, nie nadają się do cytowania.
Artur S. był pijany. Miał 1,3 promila alkoholu we krwi. W dodatku okazało się, że nie mógł się wylegitymować prawem jazdy. Zamiast zwykłego zarzutu o jazdę po alkoholu (maksymalna kara dwa lata więzienia) usłyszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa. W tym przypadku maksymalna kara to osiem lat za kratkami. Do tego odpowie za naruszenie nietykalności cielesnej policjantów.
Prokurator i tak okazał się dla pirata drogowego łaskawy. Kara, której Artur S. zgodził się dobrowolnie poddać, to rok i dwa miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 500 zł grzywny oraz trzy lata zakazu prowadzenia pojazdów. Tę propozycję musi jeszcze zaakceptować sąd.
|