Pijany kierowca przyznał się do winy
|
|
|
Do wypadku doszło na ul. Energetyków. Chodnikiem szły mama trzymiesięcznego Kamila i babcia chłopczyka. Kobieta trzymała malca na rękach. To uratowało mu życie. Kiedy dodge caravan wpadł na pieszych, pusty wózek zadziałał jak tarcza i ochronił całą trójkę. Kamil upadł jednak na ziemię. Ma uraz głowy. Przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach. Jego stan jest ciężki, ale stabilny. Lekko ranne zostały też obie kobiety. Kilkudziesięciu policjantów od razu zaczęło szukać kierowcy, który uciekł z miejsca wypadku. Znaleźli go w mieszkaniu krewnych. W wydychanym powietrzu miał 1,05 promila alkoholu. Podczas przesłuchania nie przyznawał się do winy. Próbował przekonać prokuratora, że auto prowadził jego znajomy. - Dopiero w niedzielę wieczorem, gdy dowiedział się, że dziecko jest w ciężkim stanie, rozpłakał się - mówi Bernadeta Breisa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rybniku. W poniedziałek Krzysztof B. przyznał się do winy. Mężczyzna pił w sobotę ze swoimi pracownikami. Lały się piwo i wódka. - Wypili litr na trzy osoby. Potem Krzysztof B. wsiadł do samochodu. Jeździł po Rybniku, ale był tak pijany, że nie pamiętał trasy - dodaje Breisa. Prokurator postawił mu zarzuty. Za jazdę po pijanemu, spowodowanie wypadku i ucieczkę grozi mu nawet 12 lat więzienia. Sąd ma dzisiaj zdecydować o jego aresztowaniu. Prokuratura zdecydowała również o zajęciu dodge'a należącego do Krzysztofa B. Zapowiada wniosek do sądu o przepadek auta na rzecz Skarbu Państwa. Krzysztof B. kupił 10-letni samochód dwa miesiące temu. Z ogłoszeń motoryzacyjnych, które znaleźliśmy w internecie, wynika, że taki dodge caravan jest wart ok. 17-21 tys. zł.
|