Kierowca nie zauważył, że pasażer przestał oddychać
|
|
|
Miał ponad dwa promile. Jechał nie zważając na to, że jego pasażer stracił przytomność. I jest bliski utraty życia. Była sobota, godz. 13. Policjanci z Sierpca dostali zgłoszenie, że z Płońska w stronę Sierpca jedzie popielate audi na rypińskich numerach. I wszystko wskazuje na to, że jego kierowca jest pijany.
Policyjny patrol szybko namierzył audi, doszło do zatrzymania. Kierowca, 40-latek spod Rypina, faktycznie był pijany. Miał w organizmie ponad dwa promile alkoholu. Policjanci zwrócili także na jego pasażera. Mężczyzna siedział ze spuszczoną głową, nie reagował na nic, na twarzy miał ślady krwi i śliny.
Funkcjonariusze sprawdzili mu puls. I okazało się, że serce człowieka nie bije. Pasażer nie oddychał. Policjanci wezwali karetkę, ułożyli mężczyznę na ziemi i rozpoczęli reanimację. Wkrótce dołączyła do nich ekipa przybyłej na miejsce karetki. Akcja reanimacyjna trwał ponad pół godziny, w końcu mężczyzna zaczął oddychać. Wtedy został przewieziony do szpitala.
Lekarze potwierdzili, że w trakcie jazdy u 45-letniego mieszkańca powiatu rypińskiego doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Zapewne przyczynił się do tego fakt, że mężczyzna miał w organizmie pięć promili alkoholu. - Zadziwiające jest to, że wszystko wskazuje na to, że pasażer był w fatalnym stanie od dłuższego czasu. A kierowca jechał dalej, lekceważył to, co się z nim dzieje - podkreślają w komendzie w Sierpcu. - Gdyby nie podjęta kontrola drogowa i postawa naszych ludzi, 45-latek mógł nie przeżyć tej podróży.
Pasażer został w Sierpcu, jest w śpiączce.
|