Taksówkarz po pościgu złapał pirata drogowego
|
|
|
Taksówkarz Jacek Ograbek po dramatycznym pościgu przez centrum Łodzi złapał w sobotę w nocy pijanego pirata drogowego, który uszkodził cztery auta.
Dopadł go, gdy ten porzucił swój uszkodzony pojazd i uciekał pieszo. To już czwarta udana interwencja łodzianina, którego trzykrotnie "Express" wyróżnił tytułem Bohatera Miesiąca.
- Czekałem przy klubie Futurysta na al. Politechniki na klientów i zobaczyłem, że od strony ul. Radwańskiej taksówkę mercedesa próbuje wyprzedzić z prawej strony pędzący seat toledo - opowiada Jacek Ograbek. - Zarzuciło mu tył i uderzył w auto, które zjechało na torowisko. Seat odbił się, wjechał w trzy zaparkowane na poboczu auta, potem go obróciło i stanął przodem do torowiska.
Kiedy pasażerowie z uszkodzonej taksówki wysiedli, by zatrzymać kierowcę seata, ten nagle na nich ruszył. - Odskoczyli na boki, a sprawca kolizji z impetem przejechał przez tory, staranował siatkę odgradzającą jezdnię i uciekł al. Politechniki w przeciwnym kierunku - kontynuuje taksówkarz.
- Ruszyłem w pościg. Żeby skrócić drogę, włączyłem klakson, długie światła i pojechałem pod prąd al. Politechniki. Potem ul. Radwańską do ul. Sienkiewicza. Kierowca seata nie zwalniał przed kolejnymi skrzyżowaniami, tylko przecinał je na pełnym gazie. Gdyby ktoś akurat wtedy jechał, byłaby masakra!
Pirat uciekał ul. Tylną, Targową do al. Piłsudskiego.
Bałem się, że rozbiję się, bo z miski olejowej wyciekał mu olej, na którym ślizgały się opony mojego auta - opowiada taksówkarz. - Na al. Piłsudskiego przejechał przez tory tramwajowe, ale po drugiej stronie auto odmówiło mu posłuszeństwa i zaczął uciekać pieszo. Zostawiłem taksówkę z otwartymi drzwiami na środku jezdni i ruszyłem w pościg. Na pl. Zwycięstwa było błoto. Zgubiłem buty i boso biegłem za nim. Wreszcie po kilkuset metrach dopadłem go. Próbował mnie kopnąć, ale jakoś go obezwładniłem. Pomógł mi przechodzień.
W tym czasie na miejsce dojechał syn Jacka Ograbka, zabezpieczył auto ojca i zawiadomił policjantów z komisariatu przy ul. Wysokiej.
Piratem drogowym okazał się 34-letni Piotr S. z Łodzi. Miał ponad 1,8 promila alkoholu we krwi. W przeszłości był już notowany. Do 2007 roku miał zakaz prowadzenia pojazdów za jazdę po alkoholu. Po pościgu za szaleńcem 48-letni kierowca taksówki jest wykończony i przeziębiony.
- Pół godziny na mrozie czekałem na policję, boso stałem w błocie - opowiada. - Po zatrzymaniu pirata dzwoniliśmy na 997 i 112, ale bezskutecznie. Trzeba było dopiero zawiadomić policjantów z komisariatu.
- Zdarzenie miało miejsce o godz. 1.15 - wyjaśnia podinsp. Joanna Kącka z KWP w Łodzi.- O godz. 1.24 na al. Politechniki został wysłany patrol do kierowcy taksówki mercedes, która została uszkodzona przez pirata drogowego. A po godz. 1.40 jest informacja o przejęciu przez policjantów zatrzymanego sprawcy. Nie mamy zarejestrowanych żadnych innych zgłoszeń. Komendant wojewódzki polecił wyjaśnić sprawę ewentualnych problemów z łączeniem się z numerami alarmowymi.
|