Syndrom dnia drugiego
|
|
Strony: [1] |
|
Piłeś na imprezie, po czym rano wsiadasz za kierownicę myśląc, że
nie jesteś już pijany? Możesz być w błędzie, a konsekwencje są
najczęściej nieprzyjemne.
Tzw. syndrom drugiego dnia to
prowadzenie pojazdu następnego dnia po spożyciu alkoholu z myślą, że
nie jest się już pijanym, podczas gdy we krwi krążą jeszcze procenty. W
powszechnym mniemaniu wystarczy przespać się kilka godzin, aby po paru
piwach czy kolejkach wódki móc jeździć bez obaw o wynik kontroli
trzeźwości przeprowadzanej np. przez policję. Tymczasem kierowcy, który
ma we krwi ponad 0,5 promila alkoholu, grozi do 2 lat więzienia i
utrata prawa jazdy nawet na 10 lat. - Co druga osoba odbywająca karę
więzienia za jazdę pod wpływem alkoholu była głęboko przekonana o
swojej trzeźwości podczas badania alkomatem. To jeden z dowodów na to,
że nie mamy wystarczającej wiedzy na temat tzw. syndromu drugiego dnia
- mówi dr Andrzej Markowski, psycholog transportu.
W
ciągu jednej godziny organizm "spala" ok. 10 g czystego alkoholu.
Biorąc pod uwagę, że duże piwo zawiera ok. 30 g alkoholu, po jego
wypiciu hipotetycznie można siadać za kierownicę po co najmniej 3
godzinach. Wypicie 250 ml wódki 40% (100 g alkoholu) powinno oznaczać
minimum 10 godzin nie prowadzenia. Rozkład alkoholu jest różny u
różnych osób. Kobiety najczęściej wolniej trzeźwieją, bo ważą mniej od
mężczyzn i mają mniej wody w organizmie.
Jak
sprawdzić poziom alkoholu? M.in. w internecie dostępne są kalkulatory i
przeliczniki (np. na stronie www.parpa.pl). Podając w nich wagę ciała,
płeć, ilość i rodzaj wypitego alkoholu oraz czas jego spożywania, można
wyliczyć hipotetyczną ilość promili. Nie będzie to oczywiście żadnym
wytłumaczeniem gdy kierowca zostanie zatrzymany do kontroli i po
badaniu alkomatem policjanci stwierdzą nietrzeźwość prowadzącego.
Można
też zaopatrzyć się w alkomat. Podobnie jednak jak w przypadku
kalkulatorów internetowych, wskazania "prywatnego" urządzenia nie muszą
być wiarygodne.
Jedynym rozwiązaniem dającym pewność co do
stanu trzeźwości jest skorzystanie z alkomatu policyjnego: na
komisariacie lub tego, którym dysponuje drogówka. Funkcjonariusze mogą,
ale nie muszą wykonać badanie na życzenie kierowcy. Jeśli się nie
zgodzą, można próbować na innym posterunku. - Najważniejsze jest, aby
nie ryzykować prowadzenia pod wpływem alkoholu, przede wszystkim ze
względu na bezpieczeństwo swoje i innych - podkreśla dr Markowski.
Maciej Pobocha
|