Stołeczni policjanci długo szukaliby 19-letniego kryminalisty, gdyby nie płocczanin Tomasz Borucki i Bogdan Karpiński ze Szczytna. Obaj ruszyli w pościg za pijanym kierowcą fiata 126p.
Wszystko wydarzyło się w Mławie pod koniec ub. tygodnia. W biały dzień z ulicy podporządkowanej na główną trasę wyjechał "maluch". - Droga w tym miejscu zakręca, a on wbrew logice pruł prosto. Gdyby kierowca seata nie uciekł do rowu, "maluch" by go staranował - relacjonuje świadek.
A i tak fiat uderzył w bok seata. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Ale sprawca - 19-letni Przemysław C. - nawet tego nie sprawdzał, bez zderzaka pomknął dalej. W ślad za nim ruszyli świadkowie zdarzenia - Bogdan Karpiński ze Szczytna i Tomasz Borucki, pracownik Zakładu Energetycznego "Płock".
- Od razu zadzwoniliśmy na policję i przez cały czas byliśmy z nią w kontakcie - opowiadali "Gazecie".
Zbiega dopadli już na skrzyżowaniu z krajową siódemką. Karpiński wyprzedził i zablokował żółte auto, a Borucki służbową furgonetką odciął mu drogę odwrotu.
Kierowcą "malucha" zajęli się policjanci. - Takie zachowanie świadków kolizji to rzadkość - komentują.
Przemysław C. miał w wydychanym powietrzu 1,31 promila alkoholu. Po zatrzymaniu kopnął funkcjonariusza w klatkę piersiową i ugryzł w rękę. Próbował uszkodzić radiowóz. Odpowie za jazdę po alkoholu, naruszenie nietykalności cielesnej policjanta i używanie wobec niego gróźb oraz za znieważenie funkcjonariusza.
To jeszcze nie wszystko. Mławscy policjanci szybko ustalili, że 19-latek ma bogatą kartotekę i szuka go stołeczna komenda.
|
|
Autor: Magdalena Grzywacz |
|
|