Ksiądz oskarżony o jazdę po pijanemu i napaść
|
|
|
Kierowanie samochodem po pijanemu i napaść na policjantów - dwa zarzuty znalazły się w akcie oskarżenia białostockiego księdza. Józef B. jesienią uciekał od kontroli, a potem chciał się bić z policjantami.
Białostocka prokuratura rejonowa zakończyła śledztwo dotyczące kontroli drogowej we wsi Ruda, niedaleko Knyszyna. W listopadzie zeszłego roku, tuż po północy, policjanci chcieli zatrzymać kierowcę opla. Prowadzący wóz zlekceważył mundurowych, nacisnął mocniej na gaz i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli w pościg. Opel na jednym z zakrętów wypadł z drogi, przebił przydrożną barierkę i wpadł do rowu.
Funkcjonariusze chcieli pomóc kierowcy wydostać się z auta. Kiedy jeden z nich podszedł do rozbitego samochodu, usłyszał zarzut, że to wszystko wina policjantów. Od szofera mundurowy poczuł silną woń alkoholu. Kierowca nie chciał wyjść z opla, a kiedy próbowano go do tego przymusić, kilka razy pięścią uderzył policjanta w głowę i klatkę piersiową. Dopiero po szamotaninie, mężczyzna został wyjęty z auta i założono mu kajdanki.
Nawet to go nie uspokoiło. Kierowca odmówił dmuchnięcia w alkomat i zaczął wygrażać mundurowym, że "nie wiedzą, z kim mają do czynienia", że "ich załatwi". Krewkiego mężczyznę siłą trzeba było wsadzić do radiowozu, by zawieźć do szpitala w Mońkach na pobranie krwi. Podróż minęła dość nerwowo. Zatrzymany co jakiś czas uderzał głową o elementy wyposażenia radiowozu i głośno krzyczał. Także w szpitalu trzeba było użyć siły do pobrania krwi, ponieważ mężczyzna cały czas się wyrywał.
Dopiero potem okazało się, że zatrzymanym jest 40-letni ksiądz Józef B. z parafii na białostockim osiedlu Bacieczki. Jednocześnie to nauczyciel religii w pobliskim gimnazjum oraz kapelan harcerzy.
Badanie krwi wykazało, że duchowny miał 1,65 promila alkoholu.
W prokuraturze ksiądz przyznał się tylko do prowadzenia auta w stanie nietrzeźwości. Zaprzeczył, że chciał się bić z policjantami. Śledczy oskarżają jednak Józefa B. o oba czyny.
Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy w Białymstoku. Duchownemu grozi do trzech lat więzienia.
|