Związkowcy wypili i wylecą ze służby
|
|
|
Dwaj policjanci, którzy po pijanemu mieli kraksę, zostaną zwolnieni z pracy. Nie pomoże im to, że nie przyznają się do prowadzenia samochodu Wypadek wydarzył się na początku września w miejscowości Łowca niedaleko Chełma.
Według świadków nissan almera na ostrym łuku drogi wpadł do rowu i dachował. W szpitalu okazało się, że samochodem jechali dwaj policjanci: Ireneusz W. z wydziału prewencji komendy wojewódzkiej policji w Lublinie i Maciej J. z komendy miejskiej w Chełmie. Obaj funkcjonariusze byli pijani, mieli we krwi po 1,6 prom. alkoholu.
Wkrótce wyszło na jaw, że policjanci to także wysoko postawieni związkowcy z Zarządu Wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Lublinie. Ireneusz W. jest wiceprzewodniczącym zarządu wojewódzkiego, a Maciej J. szefem związków w Chełmie. Krótko przed kraksą brali udział w związkowym szkoleniu w Okunince nad Jeziorem Białym. Funkcjonariusze omawiali tam zmiany w związkowym statucie. Organizatorzy spotkania zaprzeczyli, jakoby w Okunince pito alkohol. Jednak komendant wojewódzki Dariusz Działo spotkał się już w tej sprawie z przewodniczącym związku policjantów na Lubelszczyźnie Adamem Chylińskim. - Bardzo mi się ta sprawa nie podoba. Z wnioskami poczekam jednak na zakończenie postępowania prokuratorskiego - tłumaczy komendant Działo. Jego rzecznik Janusz Wójtowicz dodaje, że komendant nie mógł wszcząć w tej sprawie postępowania dyscyplinarnego, bo w chwili wypadku związkowcy byli poza służbą.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe. - Jako że obaj policjanci zaprzeczają, by to oni w chwili wypadku prowadzili samochód zabezpieczyliśmy w aucie wszystkie śladu. Chodzi o odciski palców, a także materiał osmologiczny i biologiczny. Przesłaliśmy go już do biegłych, którzy wypowiedzą się który z funkcjonariuszy prowadził auto po pijanemu. Materiały w tej sprawie mamy otrzymać w najbliższym czasie. Wtedy podejmiemy dalsze decyzje - informuje Beata Syk-Jankowska, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej w Lublinie.
Ustalenia prokuratury są o tyle istotnie, że policjant, który jechał autem po pijanemu zostanie oskarżony, skazany i wydalony z policji, bo osoba skazana nie może być funkcjonariuszem.
Jednak z poniesieniem odpowiedzialności może się liczyć także drugi z policjantów, który jechał autem. Chodzi o zarzut związany z przekazaniem samochodu i wyrażeniem zgody na to by osoba nietrzeźwa usiadła za kierownicą. - No bo kto, jak kto, ale policjant chyba najlepiej powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji jazdy autem pod wpływem alkoholu - tłumaczą śledczy.
Kto prowadził volkswagena?
Prokuratura w Puławach bada okoliczności innego wypadku, którego kierowcą mógł być policjant. W nocy z 23 na 24 lipca przy ul. Osmolickiej w Lublinie volskwagen wpadł do rowu. Przybyli na miejsce policjanci nie zastali kierowcy, znaleźli jedynie dokumenty i telefon komórkowy. Funkcjonariusze pojechali pod adres widniejący w dokumentach właściciela volkswagena, jak się okazało starszego sierżanta z sekcji interwencji - patrolowej KMP w Lublinie. Spotkali go niedaleko domu. Okazało się, że ma jeden promil alkoholu w wydychanym powietrzu.
Policjant zaprzeczył jakoby to on prowadził auto. Jednak funkcjonariusz nie zgłosił wcześniej kradzieży samochodu. Śledczy na razie nie postawili mu zarzutów kierowania pojazdem pod wpływem alkoholu. Jednak nie jest wykluczone, że tak się stanie. Decyzje w tej sprawie mają zapaść prawdopodobnie w październiku.
|
|
Autor: Jacek Brzuszkiewicz |
|
|