Bebyn: Gdy pijany chce prowadzić, wszystkie chwyty dozwolone
|
|
|
Trzeba i można zrobić wszystko, żeby nie dać pijanemu wsiąść za kierownicę - Nie namawiam do bójek, ale jak tego będzie wymagała sytuacja - ręce też mogą pójść w ruch - mówi Dariusz Bebyn, zastępca szefa prokuratury Bydgoszcz-Północ.
Małgorzata Czajkowska: Pijany kierowca wsiadł do samochodu i zabił dziecko. Nikomu nie udało się go powstrzymać przed pijackim rajdem. Dlaczego?
Dariusz Bebyn: Bo ludzie unikają kłopotów i boją się konsekwencji. A przecież zdecydowana, stanowcza reakcja jest w interesie wszystkich. Człowieka - świadka takiego zdarzenia, oraz tego potencjalnego sprawcy, który stanie przed sądem tylko za jazdę po pijanemu, a nie za spowodowanie śmiertelnego wypadku. Oczywiście takie zachowanie jest także w interesie innych kierowców.
A może ludzie przymykają oko na podchmielonych kierowców, nie wtrącają się, bo boją się oskarżeń wobec własnej osoby. Pijany kierowca nie odda kluczyków dobrowolnie, może dojść do szarpaniny, potłuczeń, uszkodzenia wozu.
- W takiej sytuacji możemy mówić o wyłączeniu odpowiedzialności karnej. Artykuł 26. tego rozdziału kodeksu karnego mówi, że nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.
Czyli nie musimy się obawiać odpowiedzialności karnej. Jeżeli pertraktacje z pijanym kierowcą się nie powiodą, możemy użyć siły?
- Tak. Każdy ma prawo ująć osobę na gorącym uczynku przestępstwa lub w pościgu podjętym bezpośrednio po popełnieniu przestępstwa. Jazda po pijanemu to jest przecież przestępstwo! Jednak to bardzo rzadko się zdarza. Jedyne, co cieszy, to fakt, że ludzie coraz częściej wykonują to minimum, czyli niezwłocznie powiadamiają policję. W środę i to nie pomogło, aby uniknąć dramatu rodziny, która straciła dziecko.
Dlaczego tak rzadko reagujemy, nawet telefonicznie?
- Musi nastąpić zmiana mentalności. To będzie długotrwały proces. Przekazywanie informacji policji - przecież w dobrej wierze - kojarzy się nam z donosicielstwem. To pokłosie minionych lat. A ja namawiam: nie wstydźmy się sięgnąć po komórkę i mówić policjantom o takich przypadkach.
Jak wytłumaczyć, że przekazywanie informacji o pijanych kierowcach lub zdecydowana interwencja to nasz społeczny obowiązek?
- Im więcej nas będzie reagowało na takie zachowania, tym będziemy czuć się bezpieczniej. Trzeba ludziom przypominać o pozytywach takiego działania. Niech nikt się nie zastanawia: Co ja będę z tego miał? Tu przecież chodzi o nasze bezpieczeństwo, o nasze życie.
Przynajmniej raz w tygodniu policja prowadzi akcję "Zero tolerancji dla pijanych kierowców". Piszą o tym gazety, mówi radio i telewizja. Mimo to kierowcy wsiadają po kieliszku za kółko. Nie boją się konsekwencji. Może kary nie są zbyt surowe?
- Nie potrafię tego wyjaśnić. Na moim biurku przewija się dużo takich spraw. Zauważyłem, że wzrasta odsetek młodych ludzi wsiadających za kierownicę po pijanemu. To jest najbardziej zatrważające.
|
|
Autor: Rozmawiała Małgorzata Czajkowska |
|
|