Sierpień miesiącem trzeźwości - z nazwy
|
|
|
Żeby w sierpniu nie było pijanych kierowców na ulicach, musiałoby spaść co najmniej pół metra śniegu, do tego na drodze powinna być gołoledź i ciągła zamieć. Okazuje się, że kierujący zachowują umiar dopiero wtedy, kiedy są tam bardzo złe warunki.
- W piątek zaczyna się sierpień. W polskiej tradycji to miesiąc trzeźwości, policjanci z drogówki będą się teraz nudzić na służbie.
- W zeszłym roku w sierpniu złapaliśmy więcej pijanych kierowców niż w lipcu, czerwcu czy maju. Myślę, że i teraz będzie podobnie, bo nie słyszałem, aby coś się takiego stało, by polscy kierowcy nagle się zmienili - mówi Bogusław Matwiejuk, zastępca naczelnika podlaskiej drogówki.
Statystyki nie kłamią. Zeszłoroczny sierpień to 588 złapanych pijanych kierowców, w lipcu - 582, czerwcu - 503, w maju - 424. Jedynie we wrześniu było więcej nietrzeźwych szoferów, bo aż 646.
- W ciepłe miesiące statystyki napędzają głównie rowerzyści, którzy czasami jeżdżą po wypiciu piwa czy dwóch - dodaje Matwiejuk.
Jak dodaje funkcjonariusz drogówki, jedynie kiedy na drodze są fatalne warunki do jazdy, np. podczas zimowych zamieci i śnieżyc, wtedy kierowcy zachowują się odpowiedzialnie i rozważnie.
Sierpień na trzeźwo
Po raz pierwszy sierpień stał się miesiącem trzeźwości w 1980 r. O abstynencję zaapelowali wtedy strajkujący stoczniowcy, a wsparł ich Kościół katolicki. Chodziło o to, by miesiąc, w którym obchodzi się tak wiele ważnych rocznic historycznych (powstanie warszawskie, bitwa warszawska, nazywana inaczej cudem nad Wisłą i powstanie "Solidarności") oraz ważnych świąt kościelnych (Matki Boskiej Zielnej), uczynić miesiącem trzeźwości narodu. Przed laty idea spotkała się z wielkim odzewem. Odprawiano specjalne nabożeństwa w intencji powściągania się od spożywania trunków, do Częstochowy wyruszały pielgrzymki, a w kościołach wpisywano się do specjalnych ksiąg abstynenckich.
Dziś wierni dalej modlą się w intencji trzeźwości, ale ilość sprzedawanego alkoholu raczej rośnie.
Teraz w pierwszą niedzielę sierpnia w świątyniach odczytany będzie list biskupów, w którym będą zachęcać wiernych od powstrzymania się od spożywania alkoholu.
- Warto zachować tę tradycję - przekonuje ks. Andrzej Dębski, rzecznik białostockiej kurii. - Wiele osób podejmuje to wyrzeczenie, bo ma problemy i chce z nimi skończyć. Wiele innych podejmuje się tego umartwienia w intencji innych osób. To ma sens, bo przecież tu chodzi o nasze wspólne dobro i nasze bezpieczeństwo.
Wódki, piwo i napoje
- U nas nic nie zapowiada, aby w sierpniu było mniej klientów niż w inne miesiące - mówi Ryszard Jodłowski, dyrektor białostockiej izby wytrzeźwień. - Myślę, że będzie to około 600 może 700 osób w skali miesiąca. W wakacje i tak mniej osób przyjmujemy u siebie, bo ludzie piją alkohol gdzieś w plenerze, a nie szwendają się po ulicach.
Niezmienna jest za to cena pobytu w izbie - 250 zł (ustalona pięć lat temu).
Właściciele sklepów monopolowych, z którymi rozmawialiśmy w sierpniu, też nie spodziewają się spadku obrotów. No, chyba że pogorszy się pogoda, np. będzie padać i będzie zimno.
- Zależność jest mniej więcej taka: im goręcej na zewnątrz, tym więcej piwa jest sprzedawanego - tłumaczy jeden ze sprzedawców.
Bo właśnie piwo jest najpopularniejszym letnim trunkiem. Wiele osób nie uważa go nawet za alkohol, tylko za zwykły napój.
Warto jednak przypomnieć, że siadając po dwóch kuflach tego złocistego trunku za kierownicą samochodu, stajemy się przestępcą (grozi nam do dwóch lat więzienia).
|