Wypił whisky i szalał autem
|
|
|
Pijany nastolatek, bez prawa jazdy, pędził 100 km na godzinę niesprawnym samochodem i pod Krakowem omal nie zabił siebie oraz dwóch kolegów, pasażerów auta. Teraz przed sądem tłumaczy się ze swoich niechlubnych wyczynów, do których należy zaliczyć też... próbę ucieczki z policyjnego konwoju. Grozi mu do dwunastu lat więzienia
- Przyznaję się do winy - 19letni Bartosz K. wyrażał żal i skruchę za swoje niepoprawne zachowanie. Nie jest to jego pierwszy kontakt z prawem, był już karany za posiadanie narkotyków. Teraz na procesie przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Nowej Huty opowiadał jak doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. 24 lutego br. spotkał się z kuzynem, w obecności którego wypił prawie litr whisky, po czym... niczego już nie pamiętał. Ocknął się na stacji benzynowej w Nowej Hucie i to w swoim fordzie escorcie.
Zabrał dwóch pasażerów: Kamila B. i Rafała R., po czym ruszył w drogę. Było już ciemno, ale nie przeszkadzało mu to pędzić po pijanemu z zawrotną prędkością. Ze wstydem przyznał się do tego, że dopiero robił kurs na prawo jazdy, ale go jeszcze nie ukończył. Samochód kupił z odszkodowania w wys. 70 tys. euro, jakie otrzymał po śmierci matki.
W miejscowości Zofipole wpadł w poślizg i ściął słup wysokiego napięcia. On i pasażerowie cudem uniknęli śmierci. Jego koledzy mieli poważne obrażenia głów i rąk, jeden doznał stłuczenia mózgu i złamania kręgosłupa.
Przed sądem Bartosz K. zaproponował dobrowolne poddanie się karze roku więzienia, ale nie zgodził się na to prokurator. - Moje wnioski co do kary są dużo wyższe, bo cztery lata i osiem miesięcy więzienia - przyznał. Dodał, że tak surowo trzeba karać jazdę po pijanemu, bez uprawnień i z nadmierną prędkością.
|
|
Autor: Artur Drożdżak - POLSKA Gazeta Krakowska |
|
|