Co lepsze, więzienie czy prewencja?
|
|
|
Rodzina kielczanina zabitego przez pijanego kierowcę nie zgadza się w sprawie ukarania winnego. Brat chce mediacji i wysokiego zadośćuczynienia, żona - wyroku sądu.
Ten wypadek stał się przełomowy w świadomości naszego społeczeństwa wobec piratów drogowych. 25-latek Arkadiusz K. jest oskarżony o to, że 26 sierpnia ubiegłego roku samochodem swojego ojca najechał w Kranowie na jadącego skuterem 28-letniego kielczanina Szczepana Różyckiego. Kierowca przyznał się do winy, grozi mu do 12 lat więzienia. Po śmierci Szczepana jego najbliżsi zorganizowali olbrzymią akcję sprzeciwu przeciwko pijanym kierowcom. Ulicami Kielc przeszedł marsz milczenia, rozdawano naklejki z napisem "Pijany kierowca zabił mojego przyjaciela".
Teraz brat i żona Różyckiego nie mogą się pogodzić, co do dalszego losu oskarżonego. Już na początku procesu Arkadiusz K. i jego obrońcy zaproponowali zadośćuczynienie za spowodowanie wypadku. W zamian Arkadiusz K. mógłby liczyć na mniejszy wyrok. Ale rodzina Szczepana Różyckiego na to się nie zgodziła.
Kilka dni temu wydawało się, że rodzina zabitego porozumie się w tej sprawie. Doszło bowiem do oficjalnych mediacji z Arkadiuszem K. i jego obrońcami. Negocjowano warunki, na jakich poszkodowani mogliby wnioskować o mniejszą karę dla sprawcy wypadku. - W grę wchodziła bardzo duża kwota pieniędzy w zamian za obniżenie wyroku - tłumaczy mecenas Edward Rzepka, obrońca Arkadiusza K., ale o szczegółach nie chce mówić. - Rozmowy trwały przez dwa dni i zakończyły się fiaskiem. Niewykluczone, że wrócimy do nich po wyroku pierwszej instancji - odpowiada adwokat.
Okazuje się, że brat Szczepana Marcin Różycki zgadzał się na mniejszy wyrok dla Arkadiusza K., ale w zamian m.in. za zadośćuczynienie. - Zdecydowałem się na to, bo pieniądze chcieliśmy przeznaczyć na kontynuowanie akcji walki z pijanymi kierowcami. Poza tym jednym z bardzo istotnych warunków byłaby zgoda na wystąpienie przed kamerami telewizyjnymi Arkadiusza K. To uświadomiłoby innym osobom, żeby nie popełniały jego błędu - mówi Różycki. Dodaje, że sam Arkadiusz K. zgodził się na prezentację swojego wizerunku.
Do porozumienia jednak nie doszło, bo nie zgodziła się na to żona zabitego, a potrzebna jest jednomyślność. - Chcę być konsekwentna. Mnie zależy na wyroku - tłumaczy kobieta.
Nieoficjalnie mówi się, że negocjacje dotyczyły pół miliona złotych.
|