Skazany za wyjechanie w policjanta
|
|
|
Wieczorem 11 października ub. roku dyżurny policji w Kędzierzynie-Koźlu dostał informację, że z restauracji Meksykańska wychodzi pijany człowiek, który ma zamiar kierować samochodem. Pod restaurację podjechali dwaj policjanci. Kiedy zobaczyli, że poszukiwane audi wyjeżdża z parkingu, zajechali mu drogę. Policjant Robert S. wysiadł z auta i szedł w stronę nadjeżdżającego audi, by go zatrzymać. Kierowca audi gwałtownie cofnął, a następnie z impetem ruszył prosto na funkcjonariusza. Policjant rzucił się na maskę, dzięki czemu uratował nogi przed zmiażdżeniem.
Doznał jednak ciężkich obrażeń ciała. Miał połamanych siedem żeber, dostał odmy płuc, musiano je przebić, by zeszła.
Leczenie szpitalne trwało miesiąc, rehabilitacja rok. Policjant, który przedtem był wysportowanym aktywnym człowiekiem z uprawnieniami płetwonurka, nigdy już nie zejdzie pod wodę.
36-letni Grzegorz W. został oskarżony o spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu policjanta. Okazało się, że prowadził audi 80 po pijanemu i bez prawa jazdy. Prawie pół roku wcześniej prokurator zatrzymał mu dokumenty za jazdę po kielichu, a mężczyzna został skazany.
Trzy tygodnie przed wypadkiem ten sam policjant zatrzymał Grzegorza W., który miał dwa promile alkoholu we krwi.
Funkcjonariusz na pierwszej rozprawie powiedział do oskarżonego, że mu nie przebaczy, - Kiedy pan sobie trzeźwiał, ja leżałem na sali operacyjnej. Gdy przebijane jest płuco, nie można stosować znieczulenia, a bólu, jakiego doznałem, nie da się opisać - wyznał.
Oskarżony wielokrotnie przepraszał policjanta, twierdząc, że nie chciał go skrzywdzić. Wysyłał mu listy. W końcu oskarżony z pokrzywdzonym doszli do ugody i Grzegorz W. ma zapłacić na rzecz Roberta S. 5 tys. zł.
Tę okoliczność sąd wziął pod uwagę, orzekając w środę karę. - Oskarżony przyznał się, wyraził skruchę zasługującą na uznanie, nie tylko dla łagodniejszej kary. Dążył do naprawienia szkody, zapłacił pokrzywdzonemu już 1500 zł i umówili się co do dalszych rat. Pokrzywdzony przyjął przeprosiny - mówiła sędzia Agata Menes. Sąd zaliczył Grzegorzowi W. okres roku i czterech miesięcy tymczasowego zatrzymania na poczet kary. Oskarżony ma również zapłacić koszty sądowe i tysiąc złotych na stowarzyszenie św. Krzysztofa we Wrocławiu, pomagające najmłodszym ofiarom wypadków samochodowych.
Grzegorz W. przez osiem lat nie będzie mógł prowadzić nawet roweru. Sprawa była rozpoznawana przez Sąd Rejonowy w Kędzierzynie-Koźlu, lecz w dniu, w którym miało nastąpić ogłoszenie wyroku, sąd dopuścił możliwość zmiany kwalifikacji prawnej czynu na usiłowanie zabójstwa, dlatego sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Opolu.
|
|
Autor: Agnieszka Jukowska, Gazeta |
|
|