Jak zostać abstynentem?
|
|
Strony: [1] |
|
Jak? Po prostu nie pić napojów alkoholowych, przecież to proste i oczywiste! :-)
Niestety życie uczy, że wiele rzeczy z pozoru prostych i oczywistych, później okazuje się być bardziej skomplikowanych niż nam się z początku mogło wydawać.
Jeśli jeszcze nie piłeś/aś napojów alkoholowych, to sprawa jest banalna - po prostu ich nie próbuj. Wielu, w tym ja, powie Ci, że nie warto, bo tak rzeczywiście jest. Wśród pijących (nie mówiąc już o alkoholikach świadomych swojego problemu) wielu Ci powie, byś nie pakował(a) się w to gówno, bo możesz wdepnąć zbyt głęboko, a wyjście jest wyczynem. Skorzystaj zatem z doświadczeń innych ludzi i zostań abstynentem pierwotnym.
Inaczej sprawy się mają jeżeli Ty już znasz smak alkoholu. Tak, znasz go i wiesz, że bestia to nieprzeciętna, zdradliwa i potrafi wiele zrobić z człowiekiem. Pierwszorzędne znaczenie w tym wypadku będą mieć motywy, dla których Ty zacząłeś/aś pić. Jeśli ciekawość Tobą kierowała, chciałeś/aś po prostu spróbować jak to m.in. smakuje to sytuacja nie jest trudna. Wystarczy wmówić sobie, że ciekawość swoją już zaspokoiłeś/aś i więcej nie pić. Przecież już sprobówałeś/aś i wiesz, że alkohol tak naprawdę ma okropny smak, czyż nie?
Jeśli jednak uważasz, że alkohol Ci smakuje to robi się nieciekawie :-). Ale sprawy nie ma jeżeli uważasz, że masz silną wolę - po prostu jej użyj i przestań pić. Dzięki temu wiele podchodów mniej będzie potrzeba. Silna wola eliminuje problemy z piciem z różnorakich powodów - od smakowych, do nawet uzależnienia, zatem jeśli nawet teraz silnej woli nie masz, to staraj się pracować nad nią i trenować ją. Zapewniam, że warto. Przyda się w życiu wielokrotnie.
Jeśli uważasz, że silna wola, to nie Twoja domena, to musimy do tego problemu podejść w inny sposób. Oczywiście cały czas zakładam, że chcesz przestać pić i nie wpadłeś/aś w jakieś uzależnienie już. Wróćmy najpierw do tego smaku. Osobiście mogę uwierzyć w zapewnienie, że jaki trunek Ci naprawdę smakuje, jednak alkohol nigdy walorów smakowych nie miał, jest to ostatnia rzecz, która by mogła być jego zaletą - smak. Zatem tu musisz już chcieć zostać abstynentem, bo tylko chcąc być abstynentem możesz przestać pić to, co Ci smakuje. Jeśli więc chcesz być abstynentem to musisz jakieś kroki ku temu podjąć. Na pewno nie będzie prosto, od tak, zrezygnować teraz z picia i ja sobie z tego zdaję sprawę. Trzeba zatem spróbować zastąpić alkohol na tym polu i posiłkować się tymi samymi napojami (chodzi z nazwy), ale bez zawartości alkoholu. Ponoć tak naprawdę nie istnieją trunki (typu piwa, wina) bezalkoholowe - ja w to wnikał nie będę, bo to nie mój temat, ale musisz wiedzieć, że każdy % alkoholu mniej, to jest krok do przodu. A im mniej alkoholu, tym smak lepszy. Zatem, chyba warto zrezygnować z picia dla lepszego smaku napojów? A może spróbuj innych napojów niezwiązanych z alkoholem - np. soczków owocowych. Zobaczysz i przekonasz się, że mają lepszy smak, być może to poskutkuje. Spróbuj więc wypełniać owe ,,luki smakowe'' innymi napojami niż alkoholowymi, powinno pomóc.
A co w wypadku, gdy pijesz, pomimo tego, że Ci to nie smakuje? Weźmy ten nieszczęsny czynnik społeczny, załóżmy, że pijasz tylko na imprezach, bo ,,tak wypada'' lub inni nalegają, bo ,,jeden kieliszek nie zaszkodzi'' lub ,,ze mną się nie napijesz?''. Pijesz, bo tradycja wymaga, albo kumple ciągną na piwo. Nie chcesz, ale przez to pijesz? To jest gorsze niż uzależnienie od alkoholu - dać sobie narzucić cudzy styl życia. Tutaj należy takiego delikwenta (co pije, pomimo, że nie chce) solidnie ochrzanić. Jeśli on daje tak sobą pomiatać, to nie ma za bardzo o czym mówić. To nie alkohol już tu jest wtedy problemem. Jedyny sposób to odmawiać picia. Ale jak odmawiać ktoś spyta? Zasłaniać się bólem brzucha, przyjmowaniem jakichś leków? No ileż można? Moim zdaniem to jest niepotrzebne dodawanie sobie problemów. Prędzej czy później, jeśli chcesz być abstynentem/tką, to nadejdzie dla Ciebie ten moment konfrontacji z pijącymi. Omijanie go nie ma sensu, tylko pogarsza sprawę. Natomiast ogłoszenie na imprezie, że jesteś abstynent/tka spowoduje, że rozpocznie się nowy proces postrzegania Ciebie. Na początku może być jednak ciężko, zwłaszcza, gdy masz znajomych lekko niezreformowanych, ale przetrwasz, te problemy z innymi będą z czasem słabnąć. Być może już za parę lat na imprezie będziesz znany jako abstynent i nikt nawet nie odważy Ci się zaproponować kielicha? Pomyśl o tym. Ktoś mnie zapytał o toasty, tutaj także nie widzę problemu - toast można obalać czymś innym, nie tylko alkoholem - polecam jakiś soczek.
|