Prawie 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu miał warszawski taksówkarz, który na podwójnym gazie dojechał do Kałuszyna koło Mińska Mazowieckiego. Był bardzo zaskoczony, gdy policjanci poinformowali go, że jest poza granicami Warszawy. Jeszcze bardziej zaskoczyć go może surowa kara.
Kierowca jadący krajową dwójką zauważył taksówkę, która nie była w stanie utrzymać się na jednym pasie. Zadzwonił na policję, a później podążał za taksówkarzem, na bieżąco informując funkcjonaruszy, gdzie się znajdują.
Do konfrontacji doszło na stacji benzynowej w Kałuszynie. Taksówka utknęła tam pomiędzy dystrybutorami paliwa. Sam taksówkarz miał duże problemy z wyjściem z samochodu. Bardzo się zdziwił, kiedy dowiedział się od policjantów, że nie jest w Warszawie. Na alkomacie wydmuchał prawie 4 promile.
53 letniemu Robertowi P. grozi teraz utrata prawa jazdy, licencji i wysoka grzywna.
|