Pijany kierowca to śmierć
|
|
Strony: [1] 2 3 4 |
|
Rozmawiamy z Witoldem R., byłym policjantem, obecnie rencistą, który kilka lat temu prowadził samochód będąc pod wpływem alkoholu. Uderzył w drzewo, został zatrzymany; na dwa lata odebrano mu prawo jazdy.
pijanikierowcy.pl - Od kilku lat nie masz prawa jazdy. Zabrano ci je za jazdę po pijanemu. Głupota?
Witold R. - I załamanie psychiczne, które w tamtym czasie przechodziłem. To wszystko sprawiło, że rzeczywiście często zaglądałem do kieliszka, który uspokajał, sprawiał, że człowiek lepiej się bawił, był wyluzowany...
- I tracił kontrolę...
- Zgadza się. Tym bardziej, że nie było nikogo, kto powiedziałby mi, że coś jest nie tak, kto chciałby pomóc. Byli wokół mnie tak zwani życzliwi, którzy też pili, bo jeżeli pić, to najlepiej w towarzystwie. I tak, w ciągu półtora roku straciłem kontrolę nad swoim życiem, bo fajnie było być wypitym i dobrze się bawić. Tylko to się liczyło.
- Czyli to była taka ucieczka od problemów? Ale znajomi chyba widzieli, że coś się z tobą dzieje złego?
- Tak, tak. Widzieli, że mam jakieś problemy, ale według nich najlepszym rozwiązaniem było picie. Jesteś smutny? Napij się, to ci będzie lepiej, mówili.
- I nie miało dla nich znaczenia, że przyjechałeś samochodem i pewnie nim będziesz wracał do domu?
- Nie, dla tych ludzi prawie nic nie miało znaczenia. Oni zawsze wychodzili z założenia, że to jest moje życie i robię z nim co chcę. Zresztą sami też jeździli samochodami po kilku głębszych.
- A tobie ile razy się to zdarzyło?
- Tylko raz. Uderzyłem w drzewo i zostałem zatrzymany. Co ciekawe, nigdy nie tolerowałem jazdy po pijanemu. Nie toleruję jej do dzisiaj. Pijany kierowca to śmierć na drodze.
- Brzmi to trochę dziwnie w ustach kogoś, kto sam prowadził będąc pod wpływem alkoholu.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Ale może musiało się coś takiego stać. Nie usprawiedliwiam się, ale chyba po prostu musiałem coś takiego przeżyć, żeby wziąć się wreszcie w garść.
Strony: [1] 2 3 4 |
|
|
|
Autor: redakcja, |
|
|