Napadnięty przez bandytów inwalida ma sprawę, bo uciekł im autem po pijanemu
|
|
|
58-letni Zbigniew Ch., rzemieślnik z Będzina, ma sparaliżowaną lewą nogę. Każdy krok sprawia mu trudność. Chodzi o lasce lub jeździ samochodem z automatyczną skrzynią biegów. Dwa lata temu podczas gali Izby Rzemieślniczej w Teatrze im. Wyspiańskiego w Katowicach wypił kilka drinków. Wiedział, że w takim stanie nie może prowadzić, więc poprosił kolegę, żeby odwiózł go do domu. - Czekał na mnie przed teatrem, a ja poszedłem do swojego auta po klucze od domu i firmy - mówi Zbigniew Ch. Kiedy doszedł do zaparkowanego na ul. Teatralnej samochodu, pojawiło się dwóch młodych mężczyzn. Chcieli 20 zł za rzekome pilnowanie wozu. - Powiedziałem im, że pieniądze mam w aucie - mówi Zbigniew Ch. Kiedy wsiadł do środka, zamknął drzwi i kazał im odejść. Wtedy bandyci zaczęli kopać w auto, wybili reflektor i wgnietli nadkole. Zbigniew Ch. odpalił silnik i ruszył. Przejechał 300 metrów na al. Korfantego. - Kiedy zjeżdżałem na parking, zatrzymała mnie policja - wspomina. Próbował zainteresować stróżów prawa napadem na ul. Teatralnej. - Interesował ich jednak tylko stan mojej trzeźwości. Miałem 1,7 promila - mówi mężczyzna. Prokuratura wszczęła dwie sprawy: pierwszą o jazdę po pijanemu, drugą o napad na niego. Przesłuchani mieszkańcy ul. Teatralnej potwierdzili, że chuligani wymuszają tam od kierowców pieniądze. Kolega inwalidy zapewnił, że miał go odwieźć do domu i czekał przed teatrem. Niestety, nie było świadków napadu, więc śledztwo umorzono z powodu niewykrycia sprawców. Do sądu trafił za to akt oskarżenia za jazdę pod wpływem alkoholu. - Uznaliśmy, że sprawa napadu to przygotowana przez Zbigniewa Ch. linia obrony. Sąd oceni, kto miał rację - powiedział nam wczoraj Bogdan Łabuzek, szef Prokuratury Rejonowej Katowice Centrum Zachód. Dzisiaj zapadnie wyrok w tej sprawie. Zbigniew Ch. nie pojawi się jednak w sądzie. Ma nowotwór płuc i leży w szpitalu. Sędzia Teresa Truchlińska-Babiracka, rzeczniczka prasowa katowickiego sądu, powiedziała, że do czasu ogłoszenia treści wyroku nie będzie się w tej sprawie wypowiadała. - Nie mam jednak wątpliwości, że dotyka ona poważnego problemu, jak daleko człowiek może złamać prawo w obronie własnej lub swojego mienia - przyznała. Prof. Zbigniew Hołda, prawnik z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, jest przekonany, że inwalida powinien zostać uniewinniony, bo działał w stanie wyższej konieczności. - Czasami organom ścigania trudno zrozumieć, że ludzie w obronie własnej podejmują niekonwencjonalne działania - mówi prof. Hołda.
|