Lądowaniem w rzece Barycz zakończyła się brawurowa ucieczka przed policją dla pijanego kierowcy skody.
W środowy wieczór miliccy policjanci zostali poinformowani przez przerażonych mieszkańców, że po wąskich ulicach Sławoszowic pod Miliczem jeździ jakiś pirat - zbyt szybko i niebezpiecznie. I że pewnie jest pijany.
Kilka minut po godz. 21 na ul. Szosowej w Sławoszowicach policjanci zauważyli podejrzaną skodę. Postanowili więc zatrzymać pojazd do kontroli, ale kierowca na widok policjantów przyspieszył. Policjanci rozpoczęli pościg. Uciekinier pomknął przez Sławoszowice w stronę Rudy Milickiej.
Po drodze na jednym z łuków drogi wpadł w poślizg i uderzył w przydrożną barierę ochronną. Jednak to go nie powstrzymało - uszkodzonym samochodem wąską drogą pomiędzy stawami hodowlanymi pojechał w kierunku Nowego Grodziska. Tam zjechał z drogi publicznej i wjechał na pobliską łąkę.
Po kilkunastu metrach brawurowej jazdy po podmokłej łące kierowca skody stracił panowanie nad kierownicą i zjechał z wysokiej skarpy wprost do Baryczy. Skoda niemal do połowy została zalana wodą.
- Policjanci natychmiast podbiegli do auta i brnąc w po kolana w lodowatej wodzie, zatrzymali uciekiniera - informuje Krzysztof Zaporowski z biura prasowego dolnośląskiej policji.
Okazało się, że był nim dobrze znany policjantom 33-letni mieszkaniec Milicza. Uciekał, bo nie dość, że miał ponad dwa promile alkoholu w organiźmie, to jeszcze obowiązywał go orzeczony przez sąd zakaz kierowania samochodami.
Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. W środę został zatrzymany za jazdę po pijanemu już trzeci raz w tym roku. Policjanci prowadzący sprawę złożyli wniosek do prokuratora o zastosowanie wobec podejrzanego dozoru policyjnego. Sprawa znajdzie swój finał w milickim sądzie.
|