Twierdzi, że zamiast wódki lał wodę
|
|
|
Przyłapany na jeździe po pijanemu lubiński radny przed sądem zmienia zeznania.
Paweł Sz. najpierw przyznał się, że pił, teraz jednak przekonuje, że oskarżenie to intryga policjantów.
- Nie piłem, bo przyjechałem samochodem. Poza tym mój ojciec był wtedy chory - zeznał podczas pierwszej rozprawy w Sądzie Rejonowym w Lubinie.
Proces radnego rozpoczął się we wtorek. - Markowałem. Do kieliszka lałem mineralną - mówił oskarżony.
Kłopoty Pawła Sz. zaczęły się w zeszłym roku, tuż przed północą 27 listopada. Policjanci zatrzymali go w pobliżu domu w Raszówce. Radny wracał z imprezy i alkomat wykazał 1,5 promila alkoholu. Resztę nocy spędził w areszcie.
Tamtego wieczoru w świetlicy wiejskiej było spotkanie z radą sołecką. Paweł Sz. ok. godz. 22 musiał wyjść do toalety. Przy drzwiach spotkał sąsiada, który powiedział mu, że stan jego ojca pogorszył się.
- Musiałem opuścić towarzystwo - zeznawał radny. - Koledzy powiedzieli: „Strzemiennego!". Podniosłem kieliszek i wypiłem. Poczułem, że do wody ktoś dolał mi nieznaczną ilość alkoholu, 2-3 łyżeczki.
Wsiadł do poloneza. Ujechał ze 100 m, gdy zatrzymała go policja. Nie miał przy sobie dokumentów.
- Chciałem zadzwonić do żony, by mi je przyniosła, ale policjant wyrwał mi komórkę i powiedział, że nie będę szukał żadnej protekcji - wyjaśniał Paweł Sz. - Skuto mi ręce. Alkotest psuł się i badanie powtarzano 3-4 razy. Prosiłem o pokazanie homologacji urządzenia. Domagałem się też badania na stacjonarnym aparacie i badania krwi, ale nie wykonano żadnego.
Sędzia Aneta Podolska przypomniała oskarżonemu, że po zatrzymaniu podpisał protokół z badania. - Byłem w stresie i chciałem wrócić do domu. Policjant sam zakreślił punkty w protokole, nie czytając mi ich - wyjaśniał radny.
Paweł Sz. zeznał też, że funkcjonariusze czekali na niego. - Sąsiad widział nieoznakowany radiowóz - podkreślił.
Dlaczego policja miałaby uknuć spisek? - Dzięki takim jak wy i przez to, co piszecie - mówił wzburzony do dziennikarzy. - Jestem już czwarty raz wybrany do rady.
Za jazdę po pijanemu grozi mu do 10 lat więzienia i utrata mandatu.
Roman Komarnicki, przewodniczący rady gminy, uważa Pawła Sz. za solidnego radnego. - Dopóki nie ma prawomocnego wyroku, pełni normalnie swoją funkcję - powiedział nam Komarnicki. 5 kwietnia sąd wysłucha zeznań policjantów i dwóch świadków zgłoszonych przez Pawła Sz.
|