Pomysły Głównego Urzędu Miar dotyczące alkomatów mogą pogorszyć bezpieczeństwo na drogach - twierdzi Komenda Główna Policji.
W poniedziałkowej "Rz" opisano przygotowany przez urząd projekt zmian w przepisach dotyczących alkomatów. Gdyby wszedł w życie, policjanci musieliby każdego kierowcę, u którego alkomat wykazałby alkohol, wieźć na badanie do komendy wyposażonej w stacjonarne urządzenie (teraz robią to tylko w wypadku, kiedy zażąda tego kierowca). Albo kupić tysiące nowych, kosztownych (nawet za kilkanaście tysięcy złotych) przenośnych alkomatów i wyrzucić na śmietnik te, których używają dziś. - Wożenie kierowców do komend, często oddalonych o wiele kilometrów od miejsca zatrzymania, to strata czasu, który policjanci powinni przeznaczyć na pilnowanie bezpieczeństwa na drogach - twierdzi w przesłanym "Rz" oświadczeniu rzecznik KGP Zbigniew Matwiej.
Rozmówcy "Rz" sugerowali, że za pomysłem urzędu może stać lobby producentów alkomatów.
- To pomówienia - mówili wczoraj szefowie GUM na zorganizowanej, po naszym tekście, konferencji prasowej. Dodali, że urząd proponuje jedynie rozwiązania, a o ich wprowadzeniu zdecyduje ostatecznie rząd.
Według GUM to sama policja - na spotkaniu w 2005 roku - podsunęła pomysł takiej zmiany przepisów.
Tymczasem obecne władze Komendy Głównej Policji protestują przeciw pomysłom GUM. Policjanci przypominają, że alkomaty, którymi się posługują, urząd dopuścił do użytku. Ich zdaniem wprowadzenie nowych urządzeń i konieczność wycofania z użycia 6 tysięcy używanych dotychczas spowoduje niepotrzebne milionowe wydatki.
|