Pijany kierowca to śmierć
|
|
Strony: 1 [2] 3 4 |
|
- Mądry Polak po szkodzie?
- Bardzo dobrze powiedziane, mądry Polak po szkodzie. Z tym, że ja po szkodzie jeszcze też nie byłem taki mądry, bo musiało do mnie dotrzeć, że dostałem drugą szansę. Bo to, że skończyłem na drzewie, nie ma aż takiego znaczenia. A gdybym uderzył w przystanek zapakowany ludźmi?
- Pamiętasz, jak doszło do tego, że prowadziłeś samochód pod wpływem alkoholu?
- Nie pamiętam wszystkiego, o niektórych rzeczach dowiedziałem się później, od kolegów policjantów, którzy przyjechali na miejsce wypadku. To się zdarzyło 20 grudnia 2002 roku. Wyszedłem z baru i szedłem do domu. Było około 4.00 nad ranem. Przy drodze stał zaparkowany mój samochód, więc wsiadłem. Myślałem, do domu niedaleko, dojadę. Miałem przejechać jakieś 150-200 metrów, a ocknąłem się na drugim końcu miasta. Później okazało się, że w pewnym momencie skręciłem nie na ten pas co trzeba i przez pół miasta jechałem pod prąd. Był grudzień, więc na śniegu ładnie było widać ślady trasy, którą się przemieszczałem. Nie wiedziałbym tego wszystkiego, gdyby nie zapis na kamerze wideo, która wszystko zarejestrowała i który później obejrzałem na komendzie.
- Ciekawe, czy monitoring był na tyle dobry, że można było odczytać numery rejestracyjne.
- Prawdopodobnie tak, bo wiem, że oficer dyżurny komendy policji w Sosnowcu miał zapisane moje numery rejestracyjne jeszcze zanim zostałem zatrzymany.
- Jesteś byłym policjantem. Jaka była reakcja twoich kolegów, gdy na miejscu wypadku zobaczyli, że to ty go spowodowałeś?
- Jak zareagowali? Z całym profesjonalizmem. Zostałem zatrzymany, samochód odstawiono na parking, a ja zostałem odwieziony na komendę na badanie alkomatem i następnie do izby wytrzeźwień. Na drugi dzień, kiedy już byłem przesłuchiwany w sprawie tego zdarzenia przez wydział ruchu drogowego, wszyscy byli zdziwieni, że to akurat na mnie padło. Potem sprawę przekazano dalej.
- A konsekwencje prawne?
- Cofnięto mi uprawnienia do prowadzenia wszelkich pojazdów na okres dwóch lat. Do tego dostałem dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i musiałem zapłacić jakąś kwotę na rzecz osób, które uległy wypadkom. Rozprawa przed sądem rejonowym odbyła się dopiero po dwóch latach, kiedy to sąd orzekł zakaz prowadzenia pojazdów na dwa lata. Więc prawa jazdy nie mam już łącznie cztery lata. Ostatnio odwoływałem się od tej decyzji, ale jeszcze nie ma żadnej odpowiedzi.
- Jak długo miałeś prawo jazdy?
- 24 lata.
- Bardzo się zmienia życie człowieka bez samochodu?
- Bardzo. Frustracja jest niesamowita. Chociaż w tym czasie mój stan był na tyle dobry, że nie przejmowałem się zbytnio tym, że nie mogę gdzieś dojechać. Później zaczęło mi to bardzo przeszkadzać. Ale cóż było robić. Człowiek szybko nauczył się rozkładu jazdy autobusów, kupił bilet miesięczny i nie przejmował tym, że mu rąbną samochód. Żartuję sobie, ale momentami samochodu naprawdę brakuje, dlatego zamierzam jak najszybciej odzyskać prawo jazdy.
- Jak się jest przyzwyczajonym do jazdy samochodem, to chyba niełatwo z tego zrezygnować. Pewnie troszeczkę kusi, żeby jednak wsiąść i pojechać, mimo braku prawa jazdy.
- Przyznaję, że tak i że zdarzyło się pojechać.
- Często?
- Nie. To dotyczyło tylko sytuacji naprawdę awaryjnych. Nie polecam tego nikomu, bo jedzie się niemal dosłownie z duszą na ramieniu. Kiedy jedziesz bez uprawnień wyostrza się czujność i jedzie się naprawdę zgodnie z przepisami. Ale nie jest to nic przyjemnego.
Strony: 1 [2] 3 4 |
|
|
|
Autor: redakcja, |
|
|