Nie był pijany, był chory...
|
|
|
Starosta kazimierski Jan Nowak nie przyznał się do kierowania samochodem pod wpływem alkoholu. W poniedziałek w Sądzie Rejonowym w Busku-Zdroju (Świętokrzyskie) rozpoczął się proces w jego sprawie.
Starosta tłumaczył całą sprawę swoimi schorzeniami, dolegliwościami i lekami. Na wniosek obrońcy sąd nie zezwolił dziennikarzom na ujawnianie informacji dotyczących chorób Nowaka. Adwokat zażądał, by media podawały pełne nazwisko i wizerunek oskarżonego.
Nowak wyjaśnił, że tego dnia bardzo źle się czuł. Między godz. 14 a 15 wypił dwa małe piwa, a dzień wcześniej wieczorem "kilka kieliszków". Brał leki. Ok. godz. 18.30 pojechał zatankować samochód. Zatrzymany przez drogówkę do kontroli nie chciał dmuchać w alkomat, gdyż obawiał się, że z powodu choroby, na którą cierpi, badanie wykaże alkohol. Chciał poddać się badaniu krwi.
Starosta oznajmił, że kiedy przewieziono go na Komendę Powiatową w Kazimierzy Wielkiej, gdy był sam w gabinecie zastępcy komendanta, dwukrotnie napił się po dwa-trzy łyki - w sumie pół buteleczki - robionego leku przepisanego mu przez lekarza. Nie wiedział, że lek zawiera alkohol. Potem trzykrotnie zbadano mu krew.
Obaj kieleccy policjanci, którzy kontrolowali kierowcę, powiedzieli, że czuli od niego alkohol. Jeden z nich dodał, że starosta nie zataczał się, mówił składnie. Według funkcjonariusza w KP w Kazimierzy Wielkiej czynności chciał przejąć zastępca komendanta Waldemar Sz., ale kieleccy policjanci się na to nie zgodzili. Zdaniem świadka komendant "grał na zwłokę". Policjanci poinformowali o sprawie swoich przełożonych w Kielcach. Staroście zbadano krew dopiero, gdy do Kazimierzy przyjechał naczelnik wojewódzkiej drogówki.
Według kazimierskich policjantów decyzję o przewiezieniu starosty do komendy podjął zastępca komendanta Waldemar Sz. Jeden z powiatowych funkcjonariuszy oznajmił w sądzie, że nie czuł od Nowaka woni alkoholu, choć był blisko niego.
W sądzie nie pojawił się Waldemar Sz., któremu nie doręczono wezwania, gdyż nie pracuje już w policji.
Następna rozprawa - 27 kwietnia. Sąd zamierza przesłuchać oprócz Waldemara Sz., m.in. aptekarkę, która przygotowała staroście lek.
Starosta został zatrzymany do kontroli drogowej 12 października o godz. 18.50 we wsi Krzyż. Badania krwi przeprowadzone trzy godziny po zatrzymaniu wykazały, że miał 0,7 promila alkoholu. Według biegłych z Instytutu Medycyny Sądowej w Krakowie w momencie zatrzymania kierowca miał od 1 do 1,3 promila alkoholu. Nowakowi grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Kilka dni po incydencie "Echo Dnia" poinformowało, że trzeba było "blisko trzech godzin, kilkudziesięciu telefonów i interwencji komendanta wojewódzkiego policji, a także przyjazdu szefa świętokrzyskiej +drogówki+, by staroście kazimierskiemu można było pobrać krew".
Według gazety kontrolowany za kierownicą forda focusa starosta odmówił badania trzeźwości alkomatem. Po przewiezieniu do KP w Kazimierzy Wielkiej - ku zaskoczeniu towarzyszących mu funkcjonariuszy - znalazł się "pod skrzydłami" pierwszego zastępcy komendanta, który nie dopuszczał, by funkcjonariusze zabrali starostę na badanie krwi. Ostatecznie badanie to wykonano po godz. 21.30, a fiolki z pobraną krwią zabrał interweniujący w Kazimierzy Wlk. wiceszef świętokrzyskiej "drogówki".
Komendant wojewódzki policji w Kielcach odwołał zastępcę komendanta powiatowego w Kazimierzy ze stanowiska. Kwestię zachowania Waldemara Sz. bada Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód, która przedstawiła mu zarzut niedopełnienia obowiązku i utrudniania postępowania karnego.
Natomiast prokuratura w Jędrzejowie prowadzi postępowanie dotyczące wycieku do prasy rozmów służbowych policjantów w sprawie starosty.
|