Dla niemal 40 uczniów była to mrożąca krew w żyłach podróż szkolnym autobusem. Kierowała pijana kobieta. Mimo usilnych próśb nie chciała się zatrzymać.
Dramatyczne chwile zarejestrowała kamera. We wtorek kobieta została skazana na 90 dni więzienia. Do zdarzenia doszło w miejscowości Alfred w stanie Nowy Jork 8 maja. 55-letnia Amerykanka Martha Thompson wiozła do szkoły 37 uczniów, mając we krwi 1,15promila alkoholu we krwi. Najmłodszy z pasażerów miał sześć lat.
Dzieci błagały, by zatrzymała autobus. - Naciśnij hamulec - krzyczało jedno z nich.
Kobieta apelami pasażerów niewiele się przejęła. Uważała, że za bardzo się przejmują i panikują. Na nagraniu słychać, gdy mówi: - Czy możecie przestać?
W pewnym momencie autobus z dużą prędkością uderzył w skrzynkę pocztową i zaczął staczać się ze wzgórza. Ktoś krzyknął: - Zatrzymaj autobus! Ona odpowiedziała krótko "nie". Wtedy inny z uczniów zawołał: - Cofasz się w cholerny rów, dzieci przez ciebie płaczą. Zatrzymaj się!
Dwie ze starszych pasażerek, 15-letnie Grace Scherzer i Chelsea Pierce w trosce o młodszych, kazały im się przenieść się na tył autobusu. W końcu dzieci otworzyły drzwi awaryjne z tyłu autobusu i wydostały się z niego. Thompson wołała, by tego nie robiły. - Nie możecie wysiąść - wołała.
55-latka odjechała autobusem i odstawiła go do garażu.
Thompson 5 stycznia została skazana na 90 dni więzienia, sześć miesięcy dozoru elektronicznego, pięć lat opieki kuratora i obowiązkowe doradztwo z konsultantem ds. problemów alkoholowych. Poza tym, musi zapłacić grzywnę w wysokości tysiąca dolarów.
- Myślę, że to było jedyne rozwiązanie. Do potencjalnej tragedii nie doszło dzięki łasce Boga. Na szczęście nikt z pasażerów, ani pani Thompson nie zostali ranni - mówił sędzia Michael Finn.
Kobieta przyznała się do winy, ale jej obrona nie była zadowolona z wyroku. Adwokat Thompson tłumaczył, że wypiła ona tylko niewielką ilość alkoholu, a dziwne zachowanie spowodowane było złą reakcją na leki. - Jest jej bardzo przykro. Ona nigdy, przenigdy nie będzie nie chciała spowodować zagrożenia tych dzieci - tłumaczył adwokat Thomas Trbovich.
|